Szprotawski epizod Wołynia
Film wojennej grozy pt. „Wołyń” z 2016 r. w reżyserii Wojtka Smarzowskiego powstał na kanwie opowiadań Stanisława Srokowskiego oraz wspomnień świadków rzezi wołyńskiej w latach 1943–1944. W filmie pojawia się scena rozerwania końmi żołnierzy polskich, nawiązująca do sytuacji z 10 lipca 1943 roku, kiedy delegaci Rządu w osobach Zygmunt Rumel i Krzysztof Markiewicz zostali zamordowani we wsi Kustycze. Odpowiedzialnym za wykonanie egzekucji według badaczy był lokalny dowódca Służby Bezpieczeństwa Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów Teodor Szabatura, który w świetle przekazów po II wojnie światowej pod zmienionym nazwiskiem pełnił funkcję szefa Urzędu Bezpieczeństwa w Szprotawie.
Muzeum Ziemi Szprotawskiej tropem Szabatury podąża od 2009 roku.
W toku śledztwa ustalono, że Teodor Szabatura, znany także pod imieniem Fedor, był absolwentem szkoły policyjnej SS w Trawnikach, poczym został komendantem policji ukraińskiej w Kowlu. Wraz z innymi funkcjonariuszami zbiegł ze służby do UPA (Ukraińskiej Powstańczej Armii). F.Budzisz podaje, że w nocy z 10 na 11 kwietnia 1943 roku upowcy pod dowództwem Szabatury zamordowali w Radowiczach rodzinę Leśniewskich. Według innego źródła „w Kowlu postrachem Polaków był komendant ukraińskiej policji Teodor Szabatura, późniejszy szef UPA tego rejonu…”
U Budzisza pojawia się informacja, iż Szabatura przed wojną był gajowym w majątku Krasne koło Rejowca.
Muzeum dotarło także do zagranicznych opracowań. I tak Antoniuk w pracy pt. „Działalność SB OUN na Wołyniu” wymienia ukraińskie imię oprawcy – Fedir Fedorowić Szabatura oraz jego pseudonim „Szczupak”. W 1943 roku sprawował funkcję szefa kurenia UPA w zagonie Ozero oraz był funkcjonariuszem SB. Oficjalnie zaginął w 1944 roku podczas bitwy z wojskami wewnętrznymi sowieckiego NKWD. Ukraińskie źródło podaje, że Fedir (Teodor) Szabatura był zastępcą kowelskiej policji rejonowej. Kiedy w 1943 roku zbiega do UPA, zostaje kierownikiem czoty w sotni Oleksa Szuma.
Informację o Szabaturze jako szefie UB w Szprotawie odnajdujemy m.in. w książce A.Cybulskiego (ps. Oliwa) pt. „Wspomnienia konspiracyjnego starosty z Wołynia”. Morderca miał być ponadto przedwojennym absolwentem seminarium nauczycielskiego w Ostrogu.
Dalsze badania muzeum napotkały trudności. Nie udało się zweryfikować okoliczności, na podstawie których Szabatura został rozpoznany po wojnie w Szprotawie jako miejscowy szef Urzędu Bezpieczeństwa występujący pod przybranym nazwiskiem. Być może rozpoznał go przybyły na Ziemie Zachodnie jeden z żołnierzy 27. Wołyńskiej Dywizji AK, która toczyła z UPA walki. A być może któryś z cywili przesiedlonych z Kresów na Zachód. Jeśli rzeczywiście był szefem szprotawskiego UB, to zapewne za wiedzą i zgodą sowieckiego NKWD. Kuriozalnie morderca Polaków na Wołyniu rozprawiałby się z Polakami po wojnie jako ubek. Wszak miał bogate doświadczenie i dla sowietów mógł być pod tym względem cenny.
Pierwszymi szefami UB w Szprotawie byli:
-
Eugeniusz Grendecki (15.07.1945 – 1946)
-
Józef Goderecki (1.06.1946 – 14.07.1946)
-
Władysław Gramza (15.07.1946 – 1.04.1947)
-
Teodor Kocięcki (p.o. w 1947)
-
Tadeusz Ziółkowski (1.04.1947 – 15.03.1950)
-
Leon Fajgenbaum (16.03.1950 – 30.11.1951)
-
Antoni Cichacki (1.12.1951 – 30.11.1953)
-
Tadeusz Wojtyniak (15.12.1953 – 31.07.1956)
-
Władysław Pietrasiak (1956)
Ich teczki służbowe zachowały się i spoczywają na półkach Instytutu Pamięci Narodowej. Niektórzy z nich mają interesujący przebieg służby. Np. Grendecki został szefem UB w Szprotawie w wieku 21 lat, a potem miał skutecznie rozpracowywać francuskie siatki szpiegowskie działające na terenie Wrocławia. Chciano go nawet przenieść do pracy w Warszawie, ale odmówił. Był podejrzewany o przynależność do AK. Rzekomo ciężko ranny w walkach przy „likwidacji band” NSZ i AK na terenie Ziemi Szprotawskiej. Podał, że na czele jednej z „band” stał wicestarosta Kiliński.
Natomiast Ziółkowski trafił do służby w Warszawie, szkolił się nawet w Moskwie, by skończyć w słynnej „Aferze kurierskiej”.
Jeśli ktoś jest w posiadaniu wartościowych informacji w powyższej sprawie, proszony jest o kontakt z Muzeum Ziemi Szprotawskiej.
Maciej Boryna
Krzysztof Wachowiak
Szprotawa 2019
Uzupełnienie artykułu z 03.04.2020 r.:
Na ślad Teodora Szabatury trafiamy w wywiadzie z majorem UPA Eugeniuszem Sztenderą opublikowanym w pracy zatytułowanej "UPA i Win w walce z totalitaryzmem 1945-1947" z 2018 r. pod redakcją B.Huka.
Mowa tam o Szabaturze ps. "Jurko", referencie Służby Bezpieczeństwa powiatu Hrubieszów w składzie Okręgu Chełmskiego w Obwodzie Lwowskim OUN w latach 1944-1945.
Imię i nazwisko się zgadza, funkcja w SB również, jedynie pseudonim inny, ale wielość pseudonimów nie było niczym nadzwyczajnym.
Wedle relacji Sztendera słynny agent w ich szeregach Leon Łapiński ps. "Zenon" zacierając za sobą ślady, rozstrzelał za fikcyjne podejrzenia "Jurka" z chełmskiej SB. Sztender sądzi dziś, że "Jurko" mógł mieć informacje kompromitujące "Zenona". Major podał, że "Zenon" zlikwidował potem rodzinę "Jurka" - żonę i dwójkę dzieci.
Myślę, że należy poddać w wątpliwość niepotwierdzoną niczym relację o Teodorze Szabaturze z UPA jako szefie UB w Szprotawie. Chyba że coś nam w tej sprawie umknęło. Jednakże analiza dokumentów osobowych pierwszych szefów UB w Szprotawie, jak też brak dowodów na poparcie relacji o jego pracy w miejscowym UB przemawiają za tym, że wiązanie go ze Szprotawą i UB było wynikiem jakiejś pomyłki. Faktem było, że w szprotawskim UB oraz MO zainstalowali się upowcy, ale żadnego z nich nie udało się dotąd powiązać z tym Szabaturą, którego szukamy.