top of page

Ile puszczy pozostało

w Puszczy Wiechlickiej?

Począwszy od minionego wieku, kiedy gospodarka leśna przybrała na intensyfikacji i włącza się do niej coraz bardziej zmyślne maszyny, przyrodzie trudno zachować enklawy, w których człowiek nie ingeruje albo czyni to w nieznacznym stopniu. Na ile jest w stanie, przyroda broni się sama trudnym ukształtowaniem terenu, wodą, bagnami. Wytrawni podróżnicy czy badacze znają to uczucie ekscytacji przebywania w niezdeptanej świątyni natury.

 

Tereny o niekorzystnych warunkach gospodarowania łatwo rozpoznać. Brak w nim osadnictwa, nawet historycznego, a te istniejące w otoczeniu jest stosunkowo ubogie. Prahistoryczny człowiek, kiedy już zapragnął gdzieś osiąść na stałe, wybierał lokalizację z dobrą ziemią uprawną, dostępem do wody, korzystnymi warunkami komunikacyjnymi i nie rzadko z naturalnymi walorami obronnymi. Podmokła, miejscami wręcz zabagniona puszcza, poprzecinana wyżłobionymi rowami, powstała na szczerym piasku mogła zachęcać jedynie do polowań, pozysku drewna i czasowego schronienia.

 

Tak też się działo z Puszczą Wiechlicką i jak i całymi rozległymi Borami Dolnośląskimi, w których skład ona wchodzi. Wczesnośredniowiecznym osadnictwem i wcześniejszym mogą poszczycić się jedynie Wiechlice oraz Cieciszów położone nad Szprotą, gdy Szprotawkę i Krzywczyce założono dosłownie na siłę dopiero w 2. poł. XVIII wieku. Przez wieki jedynymi reprezentantami cywilizacji były na tym obszarze trakty komunikacyjne sunące po suchych ciągach, zapewne „droga solna” na odcinku Sucha Dolna – Leszno Dolne i być może „droga leszniańska” relacji Cieciszów – Leszno Dolne. Dawne mapy wskazują jeszcze fragment „drogi klasztornej”.

Pierwsze wzmianki o puszczy pochodzą z 1619 r., kiedy to dzielono ją na trzy części spadkowe. W rezultacie na pocz. XX wieku dzieli się ona topograficznie na „bór Oschinskiego”, „bór wójtowski”, „bór mycieliński”, „las cieciszowski” i bagnisko „Krippschleifen”.

 

Największe i najstarsze egzemplarze drzew oraz trącące dziką przyrodą tereny napotykamy właśnie w okolicy wspomnianego bagniska, co prawda dziś w znacznej mierze osuszonego. Jeszcze na mapie z poł. XVIII wieku nazywa się je „wiechlickim bagnem”. Tu biorą swój początek liczne strugi spływające pod Cieciszowem do Szproty. Grząski grunt utrudnia komunikację samochodową i pracę maszyn, co z kolei przekłada się na zmniejszoną penetrację tej części lasu. Bujnie wschodząca roślinność miejscami zamyka w sezonie letnim dostęp także dla penetracji pieszej, nie wspominając o rowerowej. To raptem coś ok. 100 hektarów, ale przyrodniczo jakże cennych. Świerki i sosny, których samemu nie sposób objąć (przy czym obwód pow. 200 cm to nie rzadkość!), rosiczka, chronione okazy drapieżnego ptactwa, traszki, gniewosze – to początek listy wyjątkowych gatunków flory i fauny serca dawnej Puszczy Wiechlickiej. Swoją drogą warto zastanowić się nad formami ochrony tej cudowanie zachowanej oazy.

 

Władający tymi lasami od końca XVIII wieku Neumannowie na Wiechlicach i Henrykowie mieli świadomość niedostępności do wybranych fragmentów swoich włości. To dlatego zlecono w 1. poł. XX wieku budowę długiej na prawie 5 km linii Henryka, a w rzeczywistości zmeliorowanej drogi, wiodącej idealnie prosto spod bramy wiechlickiego folwarku i przecinającej puszczę na pół. Dzięki temu można było gospodarczo wykorzystać całość lasu i wygodnie wywozić jego dary. Ale przyroda ciągle nie daje za wygraną, bo dziś można na dobre ugrzęznąć nawet na tej leśnej transmisji.

 

© Maciej Boryna 2015

Przewodnik, Towarzystwo Bory Dolnośląskie

bottom of page