Stary gotycki kamienny wiejski kościółek w Borowinie już ponad 100 lat temu stał opuszczony i bez dachu. Zdawało się, że podzieli los innych ruin i podda się nieugiętym siłom natury. Powojenni mieszkańcy jednak chcieli inaczej. Własnymi rękoma odbudowali świątynię, zachowując jej średniowieczny charakter. Niesamowicie wyglądają zdjęcia z mszy św. odprawianej w ruinie.
Długa szpica kościoła św. Bartłomieja w Borowinie jest znakiem rozpoznawczym wsi, widocznym już z daleka. Docieramy do niego bardzo łatwo, bo stoi tuż przy drodze wojewódzkiej nr 297 na odcinku Szprotawa – Kożuchów. A rowerem najbezpieczniej poprzez niedawno otwartą „Pętlę Wiewióra”, od strony Dzikowic lub Długiego. Zresztą przykościelny parking służy również turystom tej pętli, gdzie umiejscowiono wygodną ławę odpoczynkową i tablicę z mapą trasy.
Link do lokalizacji kościoła w Borowinie
Świątynię zbudowano zapewne w drugiej połowie XIII wieku. Pod datą 23 stycznia 1273 roku księgi wspominają tutejszego proboszcza „Hermanus de Hart”, który mimo zakazu biskupa odprawiał nabożeństwa. Po niemiecku wieś zwała się Hartau, prawdopodobnie od archaicznego określenia dla dąbrowy, która zresztą zachowała się w okolicy do dziś i jest chroniona w ramach Natury 2000.
Kościół wzniesiono przy wykorzystaniu kamienia polnego, którego tu jest pod dostatkiem, i przykryto dwuspadowym dachem. Budowla jest jednonawowa. Od strony zachodniej dostawiono wieżę na planie kwadratu. Wedle niemieckich zapisków, w wieży wisiały dzwony, z których jeden nosił datę 1487, a inne 1603. Świątynię otacza mur, także wykonany z kamienia polnego, z reprezentacyjną bramą od strony północnej.
Jak to dawniej bywało, wokół kościoła funkcjonował cmentarz, aktualnie bez śladu. Co ciekawe, część cmentarza przynależała do sąsiedniej wsi Międzylesie, która podlegała borowińskiej parafii i miała łożyć swoją część na utrzymanie kościoła i proboszcza. A droga, którą przewożono zwłoki na wieczny spoczynek, nazywała się oficjalnie „drogą umarlaków”. – To obecnie odcinek wspomnianej wcześniej Pętli Wiewióra.
Reformacja i odchodzenie ludności od kościoła katolickiego sprawiły, że budowla pozostała bez wiernych. Po wojnie 30-letniej ewangelikom zabroniono nawet korzystania z niej. W 1670 roku świątynią opiekował się proboszcz z Dzikowic, a w 1679 roku stała się filią kościoła w Borowie Wielkim. W 1907 roku z uwagi na zagrożenie katastrofą budowlaną rozebrano zmurszały dach, a skromne wyposażenie wnętrza przeniesiono do Borowa Wielkiego. Swoją drogą z kościoła zniknęły dwa piękne wykonane z piaskowca epitafia. Jeden przedstawiał właściciela Międzylesia Friedricha von Abschatz (zm. 1607), a drugi jego siedmioletnią córkę Elizabeth (zm. 1598).
Obecnie w kościele przy wejściu do zakrystii odnajdziemy belkę z datą 1584, natomiast przy murze pozostałości grobowca rodowego von Stoschów.
Jak to w takich przypadkach bywa, z kościołem wiążą się legendy. Pierwsza mówi o rzekomym przejściu podziemnym prowadzącym do pobliskiego pałacu von Stoschów, tego samego, w którym podczas II wojny światowej dr Grundmann rzeczywiście ukrył wartościowe dobra kultury z Wrocławia.
Więcej o Pałacu w Borowinie i skrytce Grundmanna
Druga wspomina, że część tych dóbr schowano w podziemiach kościoła lub grobowcu von Stoschów. Emerytowany policjant i regionalista Roman Pakuła twierdzi, że dawna Milicja prowadziła sprawę w tym wątku i chodziło o tajne archiwa niemieckiej SS. W aktach sprawy miał zachować się list wysłany w 1958 roku z Niemiec do proboszcza z prośbą, „aby nie usuwać z grobowców w kościele pochowanych jej przodków”. Nadawczyni listu w podziękowaniu za grzeczność zaoferowała 20 000 marek na potrzeby kościoła, co jest dla emeryta podejrzane. Fakty te zostały nawet wpięte w fabułę opowiadania R.Pakuły pt. „Akta z Borowiny” (Gazeta Lokalna, 2002).
Biuro Turystyki i Edukacji Regionalnej
SPROTAVIA TOURISTICA 2O22
Grupy szkolne i zorganizowane na życzenie oprowadzają po atrakcjach Pętli przewodnicy z Towarzystwa Bory Dolnośląskie.
Na podstawie: Georg Steller, Zwei Dorfstudien aus Westschlesien, Detmold 1961