top of page

Kwisa. Urzeka, ale nie wybacza błędów

Opis fragmentu szlaku Świętoszów-Trzebów

Kwisa by Kajak-Port Szprotawa

Jeden z najpiękniejszych polskich cieków zaklasyfikowanych jako rzeka górska. Lewy dopływ Bobru, wypływający w okolicach uzdrowiska Świeradowa Zdroju i uchodzący pod Małomicami na rubieży Borów Dolnośląskich.

 

Najłagodniejszy odcinek Kwisy to jego końcówka relacji Kliczków – ujście, choć nie znaczy to że łatwy. Z zażenowaniem obserwuję, kiedy na Kwisę wypuszcza się kajakarzy pierwszego kroku bez asysty doświadczonego pilota. Kwisa wymaga pewnego doświadczenia i przeszkolenia uczestników spływu w zakresie różnych sytuacji pojawiających się na wodzie. W razie najmniejszego zagrożenia rzeka nie wybaczy błędów.

 

Kwisę zalecam pokonywać, kiedy zrobi się na dobre ciepło i kiedy woda nie jest zbyt wysoka oraz doskonale widać dno rzeczne.

 

Z uwagi na remont mostu w Świętoszowie i paskudny jak ten moment objazd przez wieś Łozy, startujemy tym razem ze Świętoszowa na kanale. Zapuszczamy się ok. 1 km w górę rzeki mniej więcej na długość cofki od elektrowni. Na prawo i lewo podmokłe łozowiska, pale po pomoście i zwalony betonowy most kolejowy. Urzeka zapach sosnowych borów i specyficzny aromat Kwisy. Piękne piaszczysto-żwirowe dno, łatwo wpłynąć na mieliznę. Wracamy. Przed kanałem przenosimy się na poniemieckiej tamie. By nie porysować sprzętu, warto uważać na betonowe progi i kamienie. Płycizną spławiamy się w kierunku remontowanego mostu. Przez rzekę przerzucono betonowe płyty – przenoska i kamienie. Dalej bajka. Niedaleko za mostem po lewej punkt odpoczynkowy i wkrótce po prawej miejsce rekreacyjno-odpoczynkowe Nadleśnictwa Świętoszów.

 

Na wysokości Łozów przy elektrowni znaki nakazują przenoskę prawą stroną, choć miejsce do wyciągania jest w ogóle nieprzystosowane. Widać, że niektórzy próbują lewą stroną. W Łozach most drogowy, a przy nim nieformalne i nieutrzymywane miejsce do wodowania i biwakowania, choć lokalizacja piękna. Dziwi fakt, że przy niedawno realizowanym projekcie zagospodarowania kajakowego Kwisy pominięto stworzenie minimum infrastruktury przenoskowej przy elektrowni Łozy, tudzież odpoczynkowej, co burzy całościową koncepcję szlaku (!)

 

Za Łozami natrafimy na przeprawę czołgową, którą rozpoznamy po rozłożonych po obu brzegach betonowych płytach. Bliżej brzegów przeprawy należy szczególnie uważać na wystające pod wodą stalowe druty zbrojeniowe, stwarzające potencjalne zagrożenie zarówno dla ludzi jak i sprzętu. Należałoby je wyciąć albo dogiąć do dna zgodnie z kierunkiem nurtu rzeki. Nieopodal za przeprawą czołgową rozłożone pośrodku rzeki zwalisko betonowych płyt, także z wystającymi drutami zbrojeniowymi, miejsce pokonaliśmy prawą stroną.

 

Na trasie zdarzały się powalone lub pochylone w poprzek ponad lustrem wody konary, gdzie trzeba uważać, by  prąd rzeczny nie przyparł kajaka bokiem z wywrotką w efekcie. W ogóle powalone konary po obu stronach rzeki to na Kwisie standard, a to z kolei przy wywrotkach ryzyko zaplątania elementów odzieży i pasków środków asekuracyjnych. Jak wspomniałem powyżej, Kwisa wydaje się od Świętoszowa banalna, ale mimo wszystko to rzeka żądająca dla siebie respektu. Praktycznie każdy spływ, który widziałem na tym odcinku, zaliczał wywrotki mogące mieć tragiczny finał.

 

Jeszcze przed Rudawicą rzeka płynie głębokim malowniczym wąwozem o stromych skarpach. Kwisa krajobrazowo jest bardzo atrakcyjna. Do tego mieniące się w słońcu pod wodą łachy piasku i żwiru.

 

Na wysokości nieistniejącego mostu z Rudawicy do Dobrych coś w rodzaju kamiennego jazu. W zależności od poziomu rzeki niekiedy ładnie faluje albo można nieco porysować brzuch (kajaka). Na krótko przed jazem pod Trzebowem betonowe pozostałości poniemieckiego spiętrzenia (bierzemy prawą stroną). Wynioska lewą stroną na jazie pod Trzebowem, oznakowana i doskonale wyposażona (pomosty, rynna, ławy, stoły, wiaty, palenisko, tablica informacyjna, parking, dojazd).

 

Maciej Boryna 2017

© Tekst i zdjęcia chronione prawami autorskimi.

bottom of page